Wczoraj nie było jak wyjechac a pogoda była cudna, cóż nie zawsze rower jest najważniejszy. Dziś jednak wyjeżdżam nadrabiac i za wczoraj i za dziś. Rano niby chłodno ale im później tym robi się cieplej. Ubieram się trochę za mocno, jednak nie jest źle. Pierwsze 50km mam z grubsza z wiatrem. Jedzie się wybornie - jednak po odwróceniu się czołem do wiatru przestaje byc przyjemnie. Dobre 5m/s zmasywnymi dmuchnięciami hamuje skutecznie. Do domu już praktyczeni całośc pod wiaterek, średnia spada o 2,5km/h na tych 40km. Dojeżdżam mocno wymęczony, trochę za mało picia, za ciepłe ubranie i szatański wiaterek dają się we znaki. Ale z drugiej strony pogoda ładna i 3 dni przerwy od roweru wyrównują samopoczucie.
Łańcuch w KTMie ma już ponad 8000 km i na 16 oraz 17 zębnych koronkach zaczyna co kilkadziesiąt km przeskakiwac. Muszę zakupic kasetę a tu jeszcze brak całego osprzętu do zimówki MTB...
Czas: 11.55-15.05
Cad avg: 76 obr/min.
Waga po treningu: 84,3kg
Temp: 14-17 stopni
Wiatr: ok. 5-6 m/s
Dane wycieczki:

Km:	97.57	Km teren:	0.00	Czas:	03:08	km/h:	31.14
Pr. maks.:	51.19	Temperatura:	15.0	HRmax:	(%)	HRavg	(%)
Kalorie:	kcal	Podjazdy:	m	Rower:	KTM Strada 1000