Świąteczny poniedziałek
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 | dodano:09.04.2012Kategoria 050-100km
Po świątecznym obrzarstwie czas na spalanie. Jadę sam bo kolega Tomek kontynuuje święta w gronie rodzinnym i pewnie pojedzie popołudniu. Pogoda ładna, słonko świeci ale ciepło to nie jest. Wiatr wiejący z północy, tudzież z północnego zachodu jest lodowaty. I to ten wiatr którego wogóle nie ma jak się stoi w miejscu, wtedy wydaje się że jest cisza. Wystaczy jednak rozpędzic się do 30km/h aby przekonac się że wiatr jest, huczy w uszach, wychładza i wiejąc w twarz przesuwa manetką oporu tego naturalnego wietrznego trenażera w stronę "hard". Sam wiatr nie jest strasznie mocny, jest poprostu upierdliwy. Mimo ładnego słońca marznę momentami. Jedzie się poza tym nie najgorzej, na szczęście wziąłem Cannondale'a. A na nieszczęście mam do wymiany łańcuchy w obu rowerach. Na całą drogę wypijam pół litra z bidonu termicznego co jest stanowczo za mało. Miałem pojechac ponad 100km ale ze względu na ograniczony czas i ten zimny wiatr rezygnuje. Na dziś mi wystarczy.
Czas: 09.55-12.50
Waga po treningu: 84,4kg
Temp: 5-10 stopni,
Wiatr: ok. 3-4 m/s
Czas: 09.55-12.50
Waga po treningu: 84,4kg
Temp: 5-10 stopni,
Wiatr: ok. 3-4 m/s
Dane wycieczki:
Km: | 90.98 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:52 | km/h: | 31.74 |
Pr. maks.: | 45.37 | Temperatura: | 6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cannondale Super Six 105 |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj