Poniedziałkowy TT
Poniedziałek, 4 czerwca 2012 | dodano:04.06.2012Kategoria 050-100km
Dziś jadę sam. Tomek się zlisił na deszcz, który w końcu nie spadł. Ale niebo cały czas straszyło. Jakoś tak wyszło że jadę od początku mocno. Wiatr dziś malutki, na początek mam go w plecy. Jedzie się więc przyjemnie, temperatura też w sam raz, choc wilgotno. Po pół godzinie cieknie mi ciurkiem spod kasku. Powrót mam pod wiatr ale ten jeszcze słabnie więc cisnę dalej ile nogi dają rady. Jako że wychodzi z tego całkiem przyzwoita średnia to nie odpuszczam do końca. Mimo katowania o dziwo prąd jest do samego końca. Standardowo już jakiś chujoza wymijając z naprzeciwka chciał mnie dziś zabic i musiałem się prawie zatrzymac aby kutas mógł sobie zjechac na swój pas. Tak sobie myślę - jak można byc taką bezmyślną pizdą? Najgorsze jest to że to całkiem powszechne zjawisko się robi...
Czas: 16.55-18.50
Waga po treningu: 83,1kg
Cad av: 83 obr./min.
Temp: 17-15 stopni
Wiatr: ok. 3-2 m/s
Czas: 16.55-18.50
Waga po treningu: 83,1kg
Cad av: 83 obr./min.
Temp: 17-15 stopni
Wiatr: ok. 3-2 m/s
Dane wycieczki:
Km: | 66.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 35.38 |
Pr. maks.: | 48.86 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | KTM Strada 1000 |
Komentarze
Dokładnie tak. Miałem nawet niedawno przypadek jak cisnął na mnie ciężarówką i jeszcze przez telefon rozmawiał. Nie zawsze jest jak uciec na bok, a wjazd szosowym kołem na miękką ziemię może się skończyć wiadomo jak.
dodoelk - 05:52 środa, 6 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj